Fragmenty i cytaty



Cytaty z książki

„Czy jest nas za dużo?” Marka Lechowskiego


Macierzyństwo czy ojcostwo jest nam potrzebne; bez niego nie mamy poczucia spełnienia, a bywa nawet, że czujemy, iż życie jest pozbawione sensu i celu. Nakazem biologii dopiero po przekazaniu swoich genów czujemy się spełnieni, a doświadczenie to buduje nas samych, tak jak żadne inne.


Wielkie religie: chrześcijaństwo, judaizm, islam, hinduizm, chcą mieć jak największą liczbę wyznawców – ci zatem powinni się rozmnażać. Nie ma nic gorszego niż wyznawcy, którzy się nie mnożą, czy to w wyniku naturalnego poczęcia, czy też przez prozelityzm, czyli przekonywanie wyznawców innych religii.


Ten Bóg potężniejszy, który czczony jest na większej liczbie ołtarzy.

 

 Wzrost jest wpisany w rozwój każdego gatunku, a nasz gatunek jest w stanie zmieniać środowisko, aby czynić je sobie bardziej przyjaznym do życia.

 

W konsekwencji naturalnego kurczenia się populacji dużo mówi się o zbawczej roli imigracji. Imigranci mają stanowić ważny element życia każdego społeczeństwa zachodniej cywilizacji; po pierwsze, dlatego że wykonują prace, których rodzimi obywatele nie chcą wykonywać, po drugie, ponieważ wzbogacają je o nowy punkt widzenia, nowe elementy kultury.


Kraj, który dostarcza migrantów, pozbywa się w ten sposób najbardziej zdolnych i potrzebnych jednostek. Może to niekorzystnie wpłynąć na jego rozwój, a w konsekwencji nie tylko nie zmniejszyć, ale wręcz zwiększyć presję migracyjną.

 

Jesteśmy ludźmi i chcemy żyć coraz dłużej, bo każdy z nas docenia wartość życia w komforcie i w bezpieczeństwie, kiedy jedzenie oraz pomoc medyczna są łatwo dostępne. Ba, nawet bez komfortu chcemy żyć – bo lubimy żyć.


Starzenie się społeczeństwa na pewno będzie oddziaływać ekonomicznie na świat i na naszą cywilizację, która nauczyła się mierzyć wszystko przy pomocy prostych założeń wzrostu lub jego braku. Ze starzejącą się ludnością będziemy nie tylko ponosić większe koszty związane z opieką, ale także dysponować mniejszą grupą potencjalnych pracowników.

 

Nasza planeta ma ograniczone zasoby, a oprócz nas istnieją jeszcze inni jej mieszkańcy. Jesteśmy w stanie poświecić naturę – wyciąć drzewa, pozbyć się zwierząt lub zamknąć je w specjalnych strefach, ponieważ to my jesteśmy „najważniejsi”, ale z drugiej strony zdajemy sobie sprawę, że bez roślin i zwierząt nasze życie nie będzie tak atrakcyjne i pociągające, o ile w ogóle możliwe.

 

Samo ograniczenie wzrostu nie jest warunkiem wystarczającym do poprawy sytuacji, o ile nie będzie temu procesowi towarzyszyło ograniczenie pędu do konsumpcji.

 

Im więcej wojen i ofiar, tym więcej rodzi się dzieci, jako że populacja dąży do wyrównania strat.


Klasyczny podział na bogatych i biednych trwale wpisał się w historię naszej cywilizacji. Zasada nierówności jest dla istnienia cywilizacji dobra i zdrowa.

 

 Bogaci stanowią dla pozostałych ludzi przykład i inspirację: jeżeli będziesz wystarczająco ciężko pracował, podpowiadają eksperci, staniesz się bogatym, bo praca jest w tej podróży najważniejsza. Bogaci zajmują ważne miejsce w naszych świecie – pokazują nam drogę.


Wydaje się, że sedno całego problemu wzrostu populacji ludzi na Ziemi nie polega na samej bezwzględnej liczbie ludności, ale raczej na oczywistej konstatacji, że jeżeli nas, ludzi, będzie więcej, to czegoś innego musi być mniej.

 

Natura dostarcza materiału do metafor i napełnia naszą wyobraźnię pierwotnymi pojęciami, na których możemy budować kolejne.


Ziemia jest niczym jeden organizm, a wszystko, co na niej żyje, dąży do równowagi i wspiera się wzajemnie jak komórki ciała.

 

Wzrost naszej populacji i naturalna konieczność zajmowania coraz to nowych obszarów Ziemi powoduje, że „wolnego” miejsca jest coraz mniej i spotkania z ludźmi, których zwierzęta i rośliny mogłyby unikać, teraz stają się konieczne.


Drzewa żyją znacznie dłużej od nas i nie jest wszystko jedno, czy mamy do czynienia z lasem sztucznie posadzonym przez człowieka, monokulturą głównie drzew iglastych, które stoją karnie jak żołnierze, czy z naturalnym kompleksem, gdzie drzewa rodzą się i giną od pokoleń, i nikt nie usuwa tych, które padły. Wejście do takiego lasu, obcowanie z nim, to uczucie niemalże mistyczne.

 

Ponieważ nasze życie trwa zaledwie kilkadziesiąt lat, ludzie mają naturalną skłonność do postrzegania otoczenia, przyrody jako stabilnej i stałej.

 

Istnieją obawy, że rosnąca populacja ludzi doprowadzi do mniejszej różnorodności gatunków, co może na dłuższą metę być dla nas niekorzystne. Uważamy się za istoty refleksyjne, które powinny chronić swój dom i dbać o to, aby pozostawić go dla przyszłych pokoleń w stanie niezmienionym.

 

 (…) rozmnażamy się i eksplorujemy swoje naturalne środowisko, dopóki możemy, dopóki nie napotkamy na przeszkodę, której nie da się obejść.

 

 Raj odkryty to raj zjedzony i/lub zniszczony.

 

 Ludzie świadomi swojego wpływu na środowisko i podejmujący aktywne działania, aby ten wpływ zminimalizować, w rezultacie sprawę pogarszają.

 

Rezygnacja z podróży samolotem i posiadania samochodu wywiera większy pozytywny wpływ na środowisko niż segregowanie odpadów i nieużywanie opakowań plastikowych.

 

 Wygląda na to, że tak czy inaczej czeka nas koniec, ale ten koniec, w sensie kresu, jest bardzo oddalony i obejmuje horyzont czasu, który możemy co prawda wyrazić w postaci liczbowej, ale nie jesteśmy w stanie go sobie wyobrazić.

 

 Można powiedzieć ogólnie, że postęp dokonuje się właśnie tam, gdzie z powodu gęstości zaludnienia presja jest większa.

 

Nie należy liczyć na elity, na to, że wpadną na pomysł, który zasadniczo zmieni nasz sposób postrzegania świata i zakwestionuje kanon wzrostu i postępu, który powtarzany jest przy każdej okazji jak objawiona prawda.

 

 Gdyby udało się dotrzeć do samej istoty świadomości i zrozumieć jej działanie, można by ją sztucznie odtworzyć albo skopiować, czyli na trwałe oderwać ją od ciała lub przenosić pomiędzy poszczególnymi ciałami.

 

Ludzie to trudni sąsiedzi z punktu widzenia każdego gatunku, który dzieli z nami Ziemię.

 

Nie uważam też, że my, ludzie, powinniśmy się jakoś nadmiernie kochać, przytulać do siebie i podziwiać nawzajem. Człowiek jest w wielu wypadkach problemem dla samego siebie i całej planety.